Z tymi wokalami to się zejdzie:-) Obecnie ze względu na zakatarzone nozdrza jestem unable to record anything. W związku z tym, wspólnie z Kapitanem Marchewą grzebiemy w tym co już żem nagrał i bawimy się w "podstrajanie" i "uładzanie" nagranych już wokali - lots of fun. W międzyczasie wpadł do nas Lodzia, który zwrócił nam uwagę na to, że kompletnie nie można zrozumieć o czym ja "śpiewam" (nie w sensie, że z tekstu, tylko, że w sensie ze ścieżek wokalnych, sens tekstu swoją drogą:-) Ze względu na moją manierę ala żul spod budki z piwem, raczej nie da się tego przeskoczyć, także macie kolejny dobry powód, by kupić w sklepie płytę z książeczką i tekstami:-)
Czas spać, umyj się i się kładź,
toteż czynię,
Zenko Kupatasko
środa, 21 października 2009
poniedziałek, 19 października 2009
Dzień 33
PIĄTEK
Tego dnia dużo piłem w studiu i dużo gadaliśmy z Marchewą na tematy różnorakie. Przypadkiem odkryłem, że Marchewa jest fanem nowej fali australijskiej alternatywy - Karnivool, Dead Letter Circus, Melodyssey - łał, porządnie u mnie tym zapunktował:-) Nagrałem calutki wokal do "Jagody". Ten utwór będzie otwierał płytę "Flaki z Olejem". Wiejsko-punkowo-zadziorny hit:-) Zmieniłem nieco melodię w refrenie, gdyż stwierdziłem, że ta stara jest mało emocjonująca. Potem wzięliśmy się za "Dobranockę", ostatni numer na płycie. Nagrałem do niego wszystkie melodyjne wokale (pozostawiając charczące, diaboliczne zwrotki na później), ale nie zdążyliśmy ich przesłuchać. Poza tym pod koniec sesji miałem lekko rozedrgany głos, co w weekend przerodziło się w tzw. przeziębienie. W sobotę nie nagrywaliśmy bo miałem inną robotę, w poniedziałek z kolei Marchewa musiał zostać z dzieckiem w domu, także do nagrań wracamy jutro. W momencie gdy to piszę mam zasmarkany nos i bolące gardło, więc ciekaw jestem co ja z siebie wycisnę za kilkanaście godzin:-)
Hej Ho
Zewsząd napiera zło
W misia przebiera się
By dopaść cię
flaki uber alles,
zeneko kupatasko
Tego dnia dużo piłem w studiu i dużo gadaliśmy z Marchewą na tematy różnorakie. Przypadkiem odkryłem, że Marchewa jest fanem nowej fali australijskiej alternatywy - Karnivool, Dead Letter Circus, Melodyssey - łał, porządnie u mnie tym zapunktował:-) Nagrałem calutki wokal do "Jagody". Ten utwór będzie otwierał płytę "Flaki z Olejem". Wiejsko-punkowo-zadziorny hit:-) Zmieniłem nieco melodię w refrenie, gdyż stwierdziłem, że ta stara jest mało emocjonująca. Potem wzięliśmy się za "Dobranockę", ostatni numer na płycie. Nagrałem do niego wszystkie melodyjne wokale (pozostawiając charczące, diaboliczne zwrotki na później), ale nie zdążyliśmy ich przesłuchać. Poza tym pod koniec sesji miałem lekko rozedrgany głos, co w weekend przerodziło się w tzw. przeziębienie. W sobotę nie nagrywaliśmy bo miałem inną robotę, w poniedziałek z kolei Marchewa musiał zostać z dzieckiem w domu, także do nagrań wracamy jutro. W momencie gdy to piszę mam zasmarkany nos i bolące gardło, więc ciekaw jestem co ja z siebie wycisnę za kilkanaście godzin:-)
Hej Ho
Zewsząd napiera zło
W misia przebiera się
By dopaść cię
flaki uber alles,
zeneko kupatasko
czwartek, 15 października 2009
Dzień 31 + 32
I oto hejże hola kolejny raport ze studia,
Przybyłem do studia spóźniony (co jak się miało okazać, będzie normą) i po kilku łykach mołdawskiego wina (wokaliści powinni pić wino podczas sesji, nie wiem do końca o co chodzi, ale to ponoć pomaga!) rozpocząłem rejestrację śladów do utworu "Zamknięte Główki". Od strony wokalnej melodyjny numer z anthemicznym refrenem, od strony muzycznej najbardziej progresywny kawałek na płycie. Coś dla fanów "Czczej Jeźdźczy Szatana Na Czczo", dużo szybkich gitarowych riffów, szczypta psychodelii, no i wyszło z tego coś takiego jakby Muse spotkało się z Mastodonem i z żulem spod blaszaka.
Opiszę wam może jak to wszystko wygląda. Wchodzę sobie do oddzielnego, dźwiękoszczelnego pomieszczenia, gdzie w centralnym punkcie, w otoczeniu bębnów i wzmacniaczy znajduje się mikrofon na statywie i membrana filtrująca. Ona jest po to, żebym nie zapluł drogiego mikrofonu (tak, wokaliści się zajebiście plują) i po to, żeby nie słychać było charakterystycznego podmuchu powietrza przy takich spółgłoskach jak np. "p". Obok mikrofonu mam pulpit, na którym kładę sobie tekst, drugą kopie dostaje Marchewa, aby wiedział, w którym miejscu jesteśmy, co ja powinienem zaśpiewać i ew. zgłaszał poprawki co do zawartości lirycznej (np. ostatnio zmieniliśmy w "Klaunie" wers "schylasz się, gdy na drodze leży kłoda" na "skaczesz gdy, na twej drodze leży kłoda", bo jak leży kłoda na drodze to się przez nią skacze, a nie schyla się do niej!:-) W uszach mam słuchawki pchełki, a na nich duże słuchawy, które mają za zadanie wytłumienie dźwięku tak, aby nic z podkładu, pod który "śpiewam" nie przedostawało się do nagrania. Nagrywam całe zwrotki, refreny po kilka razy, a potem siadamy nad tym i wybieramy najlepsze kąski. Zwracamy uwagę na to, czy trafiłem w dźwięk, na emocje, atak, rytmikę, vibrato, tembr głosu i wybieramy to co obaj zaakceptujemy. Tak, tak, Marchewa również chce się ręcami i nogami pod tą płytą podpisać. Oczyszczamy również ścieżki z mlaskania i np. odgłosów odrywającej się śliny ze strun głosowych:-) Czynności niby proste, ale czasochłonne. Ale jak sami chyba już zauważyliście, nagrywamy w komforcie czasowym, nigdzie się nie spiesząc. Cel główny to - PEŁNE ZADOWOLENIE Z PŁYTY. To jedyna idea, która nam przyświeca.
Nawracając do wątka z poprzedniego akapita... Po "Zamkniętych Główkach" zrobiliśmy sobie przerwę na szamanko. Wyskoczyliśmy do Ramzesa na Shoarmę, a po powrocie szarpnęliśmy nieco "Kozę". Najkrótszy numer na płycie, trwający 2 minuty i dobrze znany tym, którzy upolowali sobie wersję acoustic demo w Internecie. Ostrzegam, że tekst uległ modyfikacjom. Tego dnia zdążyliśmy zarejestrować dwie, śpiewane na całe gardło zwrotki.
ŚRODA
W środę przez pogodę (panowało zło i chuj) dotarliśmy do studia z godzinnym opóźnieniem. W dodatku przemoczyłem sobie butki i ochlapał mnie lodową ciapą przejeżdżający samochód (pozdrawiam z tego miejsca kierowcę). Zziebnięty i przemoczony rozgrzałem się mołdawskim winem, co od razu poprawiło moje samopoczucie.
Dokończyłem "Kozę" i zabraliśmy się za "Zupę Kalafiorową". Z pewnością najdziwniejszy numer na płycie. Początkowo chciałem go nazwać "Dziwna piosenka". Zwrotka składa się z trzech części, każda z nich opowiada o czym innym i jest bezdennie głupia, zamiast refrenu jest skoczny punkowy motyw z melodyjną gitarką Lesia, a bridż jest mocno growlowany (aha, wszystkie growle i dziwne harczące odgłosy będę dogrywał na samym końcu - nie chcę popełnić błędu z sesji do "Zębów w Ścianę", kiedy to po ostrym darciu ryja już drugiego dnia zepsułem sobie struny głosowe i nic nie mogłem zaśpiewać)
Po "Zupie" zdążyliśmy jeszcze nagrać zwrotki do "Klauna" (krzyczane refreny na później). Ten utwór jest z kolei typowo nu-metalowy. Przebrzmiewa w nim wyraźne echo "Zębów w Ścianę".
W czwartek dzień wolny od studia. Marchewie zwaliło się parę rzeczy na głowę. Kolejny dzień nagrań w piątek.
Malina grzecznie spała
Obok swojego ciała
A deszczyk
Cichutko
Bębnił w okienko słodziutko
niech się flaczy olej,
Zenio
WTOREK
Przybyłem do studia spóźniony (co jak się miało okazać, będzie normą) i po kilku łykach mołdawskiego wina (wokaliści powinni pić wino podczas sesji, nie wiem do końca o co chodzi, ale to ponoć pomaga!) rozpocząłem rejestrację śladów do utworu "Zamknięte Główki". Od strony wokalnej melodyjny numer z anthemicznym refrenem, od strony muzycznej najbardziej progresywny kawałek na płycie. Coś dla fanów "Czczej Jeźdźczy Szatana Na Czczo", dużo szybkich gitarowych riffów, szczypta psychodelii, no i wyszło z tego coś takiego jakby Muse spotkało się z Mastodonem i z żulem spod blaszaka.
Opiszę wam może jak to wszystko wygląda. Wchodzę sobie do oddzielnego, dźwiękoszczelnego pomieszczenia, gdzie w centralnym punkcie, w otoczeniu bębnów i wzmacniaczy znajduje się mikrofon na statywie i membrana filtrująca. Ona jest po to, żebym nie zapluł drogiego mikrofonu (tak, wokaliści się zajebiście plują) i po to, żeby nie słychać było charakterystycznego podmuchu powietrza przy takich spółgłoskach jak np. "p". Obok mikrofonu mam pulpit, na którym kładę sobie tekst, drugą kopie dostaje Marchewa, aby wiedział, w którym miejscu jesteśmy, co ja powinienem zaśpiewać i ew. zgłaszał poprawki co do zawartości lirycznej (np. ostatnio zmieniliśmy w "Klaunie" wers "schylasz się, gdy na drodze leży kłoda" na "skaczesz gdy, na twej drodze leży kłoda", bo jak leży kłoda na drodze to się przez nią skacze, a nie schyla się do niej!:-) W uszach mam słuchawki pchełki, a na nich duże słuchawy, które mają za zadanie wytłumienie dźwięku tak, aby nic z podkładu, pod który "śpiewam" nie przedostawało się do nagrania. Nagrywam całe zwrotki, refreny po kilka razy, a potem siadamy nad tym i wybieramy najlepsze kąski. Zwracamy uwagę na to, czy trafiłem w dźwięk, na emocje, atak, rytmikę, vibrato, tembr głosu i wybieramy to co obaj zaakceptujemy. Tak, tak, Marchewa również chce się ręcami i nogami pod tą płytą podpisać. Oczyszczamy również ścieżki z mlaskania i np. odgłosów odrywającej się śliny ze strun głosowych:-) Czynności niby proste, ale czasochłonne. Ale jak sami chyba już zauważyliście, nagrywamy w komforcie czasowym, nigdzie się nie spiesząc. Cel główny to - PEŁNE ZADOWOLENIE Z PŁYTY. To jedyna idea, która nam przyświeca.
Nawracając do wątka z poprzedniego akapita... Po "Zamkniętych Główkach" zrobiliśmy sobie przerwę na szamanko. Wyskoczyliśmy do Ramzesa na Shoarmę, a po powrocie szarpnęliśmy nieco "Kozę". Najkrótszy numer na płycie, trwający 2 minuty i dobrze znany tym, którzy upolowali sobie wersję acoustic demo w Internecie. Ostrzegam, że tekst uległ modyfikacjom. Tego dnia zdążyliśmy zarejestrować dwie, śpiewane na całe gardło zwrotki.
ŚRODA
W środę przez pogodę (panowało zło i chuj) dotarliśmy do studia z godzinnym opóźnieniem. W dodatku przemoczyłem sobie butki i ochlapał mnie lodową ciapą przejeżdżający samochód (pozdrawiam z tego miejsca kierowcę). Zziebnięty i przemoczony rozgrzałem się mołdawskim winem, co od razu poprawiło moje samopoczucie.
Dokończyłem "Kozę" i zabraliśmy się za "Zupę Kalafiorową". Z pewnością najdziwniejszy numer na płycie. Początkowo chciałem go nazwać "Dziwna piosenka". Zwrotka składa się z trzech części, każda z nich opowiada o czym innym i jest bezdennie głupia, zamiast refrenu jest skoczny punkowy motyw z melodyjną gitarką Lesia, a bridż jest mocno growlowany (aha, wszystkie growle i dziwne harczące odgłosy będę dogrywał na samym końcu - nie chcę popełnić błędu z sesji do "Zębów w Ścianę", kiedy to po ostrym darciu ryja już drugiego dnia zepsułem sobie struny głosowe i nic nie mogłem zaśpiewać)
Po "Zupie" zdążyliśmy jeszcze nagrać zwrotki do "Klauna" (krzyczane refreny na później). Ten utwór jest z kolei typowo nu-metalowy. Przebrzmiewa w nim wyraźne echo "Zębów w Ścianę".
W czwartek dzień wolny od studia. Marchewie zwaliło się parę rzeczy na głowę. Kolejny dzień nagrań w piątek.
Malina grzecznie spała
Obok swojego ciała
A deszczyk
Cichutko
Bębnił w okienko słodziutko
niech się flaczy olej,
Zenio
poniedziałek, 12 października 2009
Dzień 30
I oto nadeszła ta piękna chwila, kiedy wesoło i w ogóle w podskokach, wskoczyłem do studia w celu zarejestrowania odgłosów z paszczy na płytę "Flaki z Olejem". No już normalnie nie mogłem się doczekać:-) Dzisiaj zrobiliśmy beztresowo, bez frustracji i napięcia jąder "Budę dla Azora", ładną piosenkę na ognisko z głębokim przesłaniem, hit będzie! Dużo "śpiewania" generalnie. W trosce o jakość wokali Marchewa przyjął strategię nagrywania kilku/kilkunastu/kilkuset podejść i wybierania co lepszych kąsków, z czego jestem bardzo zadowolony, bo po nagraniu siadamy, przesłuchujemy wszystko i wyłapujemy najdrobniejsze detale i niuansy. Fanów mojej cudownej maniery od razu uspokajam, że ja to nadal ja (nie zamienisz ot tak barana w Annę Marię Jopek:-) Myślę jednak, że odczuwalny będzie skok jakościowy w porównaniu z "Zęby w Ścianę"... i to się tyczy wszystkich instrumentów.
Nawracając jeszcze do "Budy", Marchewa wpadł na fajny pomysł aranżu kwestii "nic to nie zmienia, nie miał nic do powiedzenia" ala chór ministrantów, który wyszedł tak bosko, że na pewno pojawi się banan na waszych mordkach, kiedy w końcu usłyszycie ten numer. Musimy tam jeszcze wgrać "psy", które jutro zabiorę ze sobą do studia w postaci gotowych plików multimedialnych.
Azorek mieszka w budzie
To jego domek
Chowa dwie kości w niej
I chleba parę kromek
Od wiatru i ulewy
Buda go chroni
Lecz ostatecznie ten dobrobyt nie trwał wiecznie
niech się leje flak,
Zen
Nawracając jeszcze do "Budy", Marchewa wpadł na fajny pomysł aranżu kwestii "nic to nie zmienia, nie miał nic do powiedzenia" ala chór ministrantów, który wyszedł tak bosko, że na pewno pojawi się banan na waszych mordkach, kiedy w końcu usłyszycie ten numer. Musimy tam jeszcze wgrać "psy", które jutro zabiorę ze sobą do studia w postaci gotowych plików multimedialnych.
Azorek mieszka w budzie
To jego domek
Chowa dwie kości w niej
I chleba parę kromek
Od wiatru i ulewy
Buda go chroni
Lecz ostatecznie ten dobrobyt nie trwał wiecznie
niech się leje flak,
Zen
niedziela, 11 października 2009
Dzień 29
To był dla mnie ostatni dzień sesji. Razem do studia przyjechał ze mną Lodzia, a następie wpadł z wizytą Leszek z żoną:). Nagrałem "Zupę Kalafiorową", "Mordy" oraz "Wampirzycę" i tyle. Spakowałem sprzęt i szczęśliwie wróciłem do domciu. Od poniedziałku Marchewa będzie się mordował z Zenkiem.
Dziękuję za czytanie moim relacji z sesji nagraniowej płyty "Flaki z olejem".
Ildefons Walikogut
Dziękuję za czytanie moim relacji z sesji nagraniowej płyty "Flaki z olejem".
Ildefons Walikogut
piątek, 9 października 2009
Dzień 28
Dzisiejszą sesję rozpoczęliśmy od skończenia "Margaryny", która poszła bardzo sprawnie. Pora na zmianę basu i obniżenie stroju do D-drop. Jestem zakochany w brzmieniu Spectora, dlatego posiadam w swoim arsenale 2 sztuki tego instrumentu - 5 -cio strunowy Rebop oraz 4 -ro strunowy Rex Brown model. Po podpięciu tego drugiego, na którym gram wszystkie numery, które są w drop-D okazało się, że jego brzmienie trochę jednak różni się od Rebopa, na którym gram wszystkie numery strojone do E. Wspólnie z Marchewą posiedzieliśmy chwilę nad dopracowaniem jego brzmienia i zabraliśmy się do nagrywania "Czołgu" oraz "Klauna", które zakończyliśmy ok godziny 14.00. Wówczas do studia zawitał Zenek, który przywiózł ze sobą szamkę. Po spałaszowaniu prawie całej porcji chińszczyzny postanowiłem, iż czas na najtrudniejszy dla mnie do grania numer z całej płyty, opracowany przez nas jako ostatni utwór "Zamknięte główki". Jeszcze przed sesją wiedziałem, że nie będzie mi łatwo. Numer grany jest w dość szybkim tempie, połamanym, 16 -tkowym rytmem.. W jednym miejscu, a dokładnie po bridge'u jest chwilowa pauza, po której następuje wejście na refren. Okazało się, że Hipolit nagrał ten numer w jakimś chorym, arytmicznym tempie (chyba tylko on sam wie, albo i nie, jak tego dokonał), przez co były problemy z ustawieniem markera sygnalizującego tempo. Stwierdziłem zatem, iż spróbuję to zagrać na czuja. Przy bodajże trzecim podejściu walnąłem taką paskudną przednutę, że Zenek który siedział obok na kanapie dosłownie spadł z niej na podłogę ze śmiechu:). Reasumując, trochę się namęczyłem zanim udało mi się skończyć ten kawałek ale jakoś poszło. Jutro ostatni dzień moich zmagań z nagraniem basu do flaków.
Stay rebelious,
Idefons
Stay rebelious,
Idefons
czwartek, 8 października 2009
Dzień 27
Dzisiejszego dnia sesję nagraniową rozpoczęliśmy od radosnego utworu "Chmurki", który poszedł w miarę sprawnie. Na drugie śniadanie zafundowaliśmy sobie "Jagodę", którą też zjedliśmy szybko i ze smakiem. Trzecim numerem za który się zabraliśmy była "Margaryna". Na początku wszystko wskazywało, że pójdzie jak błyskawicznie. Jakoś tak dobrze grało mi się poszczególne partie tego numeru, do momentu, aż doszliśmy do "bridge'a" granego w szybkim tempie 16-tkami na paluchach. Fragment ten okazał się dla mnie naprawdę trudny do prawidłowego i czystego zagrania, więc poszczególne elementy owego motywu nagrywaliśmy małymi partiami, Gdy już prawie skończyliśmy wgrywanie bridge'a nagle soft w studio się zwiesił i cała robota poszła się szczekać. Jutro zaczniemy więc od skończenia "Margaryny".
Stay alert.
Fons
Stay alert.
Fons
środa, 7 października 2009
Dzień 26
Pierwszy dzień nagrań basu. Do studia przyjechałem lekko spóźniony, zaczęliśmy nagranie parę minut po 11.00. Na pierwszy ogień poszła "Dobranocka". Jest to kawałek, w którym część zwrotkową trzyma sekcja rytmiczna, po czym na refrenie dochodzą ostre gitary. Udało nam się uzyskać zwarte i siermiężne brzmienie basu, które świetnie komponuje się z perką oraz gitarami, przez co na "flakach" bas będzie słyszalny, a wręcz odczuwalny na klatce piersiowej oraz w okolicach podbrzusza!
Przerwa na papierosa i krótką pogawędkę przed studiem i do roboty. Drugim numerem do golenia była "Buda dla Azora", melodyjny rockowy kawałek z fajnym groovem na basie. Podczas nagrania Marchewa zasugerował kilka zmian aranżacyjnych, na które chętnie przystałem. Z własnej inicjatywy poczyniłem również lekką modyfikację ścieżki basu, która sprawiła, że kompozycja zyskała więcej "powietrza".
Przerwa. Na do widzenia zafundowaliśmy sobie przejażdżkę na "Kozie", która dowiozła nas do domu w niecałą godzinę.
To tyle na dziś, reszta zmagań jutro.
Stay tru!
Ildefonso Walikoguto
Przerwa na papierosa i krótką pogawędkę przed studiem i do roboty. Drugim numerem do golenia była "Buda dla Azora", melodyjny rockowy kawałek z fajnym groovem na basie. Podczas nagrania Marchewa zasugerował kilka zmian aranżacyjnych, na które chętnie przystałem. Z własnej inicjatywy poczyniłem również lekką modyfikację ścieżki basu, która sprawiła, że kompozycja zyskała więcej "powietrza".
Przerwa. Na do widzenia zafundowaliśmy sobie przejażdżkę na "Kozie", która dowiozła nas do domu w niecałą godzinę.
To tyle na dziś, reszta zmagań jutro.
Stay tru!
Ildefonso Walikoguto
wtorek, 6 października 2009
Dzień 25
W niedzielę Lodzia skończył swoje partie. Od poniedziałku ruszyliśmy więc z basem. Pierwszy dzień nagrań polegał przede wszystkim na dobraniu odpowiedniej barwy instrumentu, tak aby sygnał basu dobrze "kleił" się z gitarami. Spędziliśmy nad tym kilka godzin, co chwila kręcąc gałami i kombinując z ustawieniami mikrofonów. Właściwe nagrania ruszają dziś, relacja z dzisiejszego dnia najprawdopodobniej pod wieczór.
Stay heavy!
Fons
Stay heavy!
Fons
sobota, 3 października 2009
Dzień X
Powiem Wam szczerze, że już jestem trochę zjebany tym nagrywaniem i nawet nie chce mi się dokładnie opisywać wszystkiego po kolei. Marchewa, trzymaj się w dalszych zmaganiach z wypruwaniem flaków!!!!
Pozdrawiam,
Leszek.
Pozdrawiam,
Leszek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)