Tak jak obiecywałem oto porcja świeżych flaków prosto ze studia. Serwowane z potem i chińskimi zupkami smakują najlepiej. Sesja bębnów oficjalnie zakończona. Hipolit spisał się na medal i Zenek na bank przywiezie mu niespodziankę-nagrodę jak wróci z górskich wojaży (ciupaga z otwieraczem do kapsli lub zapalniczką; ewentualnie kierpce z owczej skory z dzwonkiem, do gry na bębnach) Nasz młody ale jakże doświadczony już perkusista, popisywał się wieloma spektakularnymi i karkołomnymi solówkami na tamburynie oraz trójkącie co wydatnie ożywiło jego partie bębnów. Po trzech dniach walki Hipolit z podniesionym czołem opuścił czeluści studia i udał się na zasłużonego Snikersa z Colą. Całość flaków wybebeszona przez Hipolita brzmi naprawdę smacznie co zapowiada rzeźnicko dobra płytę.
Kolejni do golenia są gitarzyści którzy, swoje wnętrzności będą uzewnętrzniać w przyszłym tygodniu prawdopodobnie od środy.
Pozdrawiam,
Marchewa
PS. Bilans sesji nagraniowej bębnów jest taki że, Hipolit mi wisi 6.40zl... dopiszemy do rachunku ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i co? gitary kaputt?
OdpowiedzUsuń